Nadszedł ten smutny czas rozstania z miastem. Ostatni dzień był pochmurny, nawet mżyło przez chwilę. Umówiłam się na spotkanie z kolejnym cs'owcem. Najbardziej zależało mi, by odwiedzić ogród Maragall. Niestety, brama była zamknięta. Nie poddałam się jednak łatwo i zawlokłam mojego kompana dookoła i w końcu znaleźliśmy wejście. Na pewno było warto. Amfiteatr, pałacyk z różowej cegły, rzeźby i fontanny zamieniały to miejsce w magiczny zakątek. Szkoda tylko, że ciemne chmury przesłaniały słońce.
Wciąż mieliśmy dużo czasu przed otwarciem Muzeum Sztuki Katalońskiej, więc poszliśmy do Poble Espanyol. Okazało się, że wstęp kosztuje 14 euro. Już prawie zrezygnowaliśmy z wejścia, ale wstąpiłam jeszcze do sklepiku z pamiątkami. Jego wyjście kończyło się po drugiej stronie bramek, więc skorzystaliśmy z okazji i nieco oszukaliśmy. Miasteczko Hiszpańskie jest skansenem - jego eksponaty zebrane były w całym kraju. Nie było tu zbyt wielu zwiedzających, więc mogliśmy w spokoju obejrzeć place, kościoły i ratusz. Najbardziej podobała mi się wieża Utebo i klasztor Sant Miguel. Weszliśmy jeszcze na gorącą czekoladę do ciekawego lokalu, wyłożonym tłuczoną ceramiką i zdobionym repliką jaszczurki Gaudiego.
W drodze do muzeum zobaczyliśmy stadninę koni i oczywiście od razu zapragnęła połasić się do zwierząt. Weszliśmy do boksów i wszystkie łby zwróciły się ku nam. Znalazłam trochę siana i zaczęłam podkarmiać konie, oczywiście w zamian za pogłaskanie. Cwane stworzenia. Dopiero później mój towarzysz przyznał mi się, że obawia się tych zwierząt. No trudno...
W końcu dotarliśmy do muzeum w sam raz na czas - od 15 można było je zwiedzić za darmo. Cała runda zajęła nam koło dwóch godzin. Niektóre eksponaty były imponujące, wiele z nich ciekawych, ale przeważały te przeciętne według mnie. Jasne, żaden ze mnie krytyk, ale ogólnie polecam taką wizytę. Sam budynek jest wart obejrzenia.
Zrobiło się późno, więc rozstaliśmy się z moim towarzyszem. Poszłam na zakupy, upichciłam coś szybkiego w domu i poszłam spać - budzik nastawiłam na 2:30 rano. Spokojny koniec wizyty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz